środa, 10 października 2012

3 TYGODNIE

Witajcie Kochane,

zawsze zanim napiszę swoją notkę zaczynam od sprawdzenia co u Was słychać. Piszecie o swoich smutkach i radościach, każda porusza jakiś problem. Napełniacie moją głowę różnymi przemyśleniami. A później jak przychodzi co do czego i sama mam coś napisać to pustka, a co ja mam Wam powiedzieć;) uwielbiam Was za to, że jesteście:*

3 tygodnie za mną, a czuję jakby minął może jeden. Wczoraj pełna mobilizacja, ćwiczenia+ 350kcal. Dzisiaj po porannym ważeniu pełna mobilizacja trwa nadal. Waga  55,3kg. Sprawdzałam chyba z 4 razy. W centymetrach też jest różnica, ale myślę że podam wymiary po całym miesiącu. Dzisiaj rano godzina ćwiczeń, bilans 400kcal ( kurde postaram się poprawić i częściej wypisywać produkty, które zjadłam). W mojej głowie już zaczyna zapalać się to światełko, słyszę głos: szybciej, szybciej!  Nie mogę się temu poddać. Jest dobrze. Jem mało, ćwiczę, waga spada.

Wczoraj poszłam z chłopakiem do kina na 21. On jak i 90% osób na sali- kubek coli, pudełko popcornu. Ja: nic. Najśmieszniejsze, że akurat w momencie kiedy zrobiło się cicho odezwał się mój brzuch. W. zaśmiał się i zapytał: głodna? Ja się tylko uśmiechnęłam i oglądałam dalej. Nie, nie głodna, szczęśliwa. 

Stay strong <3

9 komentarzy:

  1. ile ja bym dala zeby wazyc tyle co TY!!
    bilansiki masz perfekcyjne, plan bardoz dobry, malo jesz cwiczysz i waga leci w dol:)
    Jestes naprawde silna, i masz mega silna wole ze nie zjadlas w tym kinie..:)
    Tówj chlopak powinien byc dumny ze ma taka dziewczyne;)

    OdpowiedzUsuń
  2. taak, blog daje takie miłe poczucie wspólnoty. a i Twoje notki tak przyjemnie się czyta, na dodatek odnosisz same sukcesy. jak na taki krótki czas tak dużo schudłaś, normalnie jesteś moją motywacją i inspiracją :)
    haha :D zabawnie wyszło ;] chyba nasze brzuchy wyczuwają najmniej odpowiedni dla nas moment i wtedy burczą. tak jak mi w klasie zawsze akurat wtedy, gdy na chwilę zrobi się cicho ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że odnosisz sukcesy wagą i centymetrami, oby tak dalej!;)
    Buziaczki kochana:***

    OdpowiedzUsuń
  4. kurde jakie postępy, jestem zazdrosna normalnie ;p
    ale i szczęśliwa że innym się powodzi ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję spadku wagi! Oby tak dalej!
    Ja do kina biorę chociaż butelkę wody (albo czasami kupuję colę light), żeby się głupio nie czuć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie Ci idzie kochana! Nie przestawaj! :) Trzymam kciuki! :* xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku jaka cudowna waga! dopiszesz jeszcze wzrost? dodaje Cię do blogrolla :D
    będę zaglądać, bo świetnie Ci idzie, będziesz moją motywacją! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wg mnie burczenie w brzuchu nie moze byc wyznacznikiem szczęścia. gratuluje spadku wagi, ale nie gloduj. oczywiscie nie namaiwam do jedzenia w kinie, bo ja tego tez nigdy nie robię, nie rozumiem jak mozna jesc i ogladac, albo ogladam film, albo przyszlam sie najesc ;p uwazaj na siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. ojej podziwiam cie ja niestety ostatnio troche zawalam ale waga nie wzrosla tylko stoi na szczescie :) trzymaj sie : **

    OdpowiedzUsuń