niedziela, 11 listopada 2012

Koniec i co dalej:)

Cześć dziewczyny:)

to już koniec. Oczywiście, że nie diety. Koniec wyzwania:) Zdecydowanie muszę znaleźć coś nowego. Lubię działać według czegoś- jakiegoś planu, zasad. Może nie schudłam dużo, może nawet nic, ale wiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Kto wie, gdyby nie to wyzwanie może straciłabym cel z oczu i poddała się?

Dobra, od razu przechodzę do opowiadania o piątkowym wieczorze.
Bawiłam się bardzo fajnie, byłyśmy w kinie, połaziłyśmy po rynku, a później do domu jednej z koleżanek na noc. Oczywiście trzeba było zaliczyć sklep. Od początku kręciłam nosem żeby tego, tamtego nie brać. Padały hasła w moim kierunku: ale Ty schudłaś, taka jesteś chudziutka, że chyba nie musisz sobie nic odpuszczać. Taa.. Ostatecznie stanęło na pizzy. Wiedziałam, że nie mam już wyjścia i się zgodziłam. Stwierdziłam dobra zjem jedną dużą rzecz i koniec. Całą noc miałam przed sobą miski z chipsami, orzeszkami, czekoladę, ciastka. Imprezę skończyłam z bilansem 2 kawałki pizzy i 2 drinki. Wiem, ze to ponad 1000kcal i wcale mnie to nie cieszy. Ale z drugiej strony miałam ustalony plan i się nie złamałam.

Szybko o tym zapominam, ba już tego nie ma! Ważyć się na razie nie będę żeby nie wpaść w depresję:) ale zrobię to na pewno w przyszłym tygodniu. Wrócę do mojego 53 i pójdę dalej! O tak. Wczoraj: trochę jajecznicy, mały jogurt naturalny, pół serka ziarnistego, kawa. Dzisiaj na razie tylko śniadanie.

Byłam wczoraj w szkole i na jednym z przedmiotów trafił się temat dietetyki i diet haha. Pomyślałam: kurde nie mogło być lepiej, zobaczymy czego ciekawego się dowiem. A że prowadząca jest trochę przy kości to sama opowiadała o swoich przygodach z przeróżnymi dietami. Powiedziała: "no wyobraźcie sobie, że jednego dnia możecie zjeść tylko sucharka, gotowaną rybę z surówką, jabłko, jajko i wypić kawę. I jak tu wyżyć?". Na co cała grupa odpowiedziała śmiechem. Po czym dodała: " znam może dwie osoby, które przez to przeszły". I wtedy to mi się śmiać zachciało. My żyjemy w świecie, w którym taki jadłospis to nie raz stanowczo ZA DUŻO.

Życzę duuuuużo motywacji na nadchodzący tydzień.
Dziękuję za wsparcie:*


11 komentarzy:

  1. no kochana, jak na taki wypad sobie świetnie poradziłaś, i zjadłaś tylko to co zaplanowałaś, nic więcej.
    trafiłaś akurat na temat w sam raz dla siebie ;)
    my z pół roku temu na biologii mieliśmy takie tematy i obliczaliśmy BMI i jeszcze jakiś, który mówił ile możemy kalorii najmniej zjeść, by organizm mógł prawidłowo funkcjonować.. mi wyszło 1300 coś. i tyle możemy najmniej jeść przy odchudzaniu.. już to widzę, jak my i wgl dziewczyny tutaj będą miała takie bilanse ;]
    trzymaj się ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że jakoś poszło i się nie złamałaś;)
    Ta lekcja musiała być naprawdę fajna;)
    Całuję:**

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję Ci udanego wyzwania! :) Oby tak dalej. ;)
    powodzenia, trzymaj się :**
    priceperfectionis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. bo dla dietetyków waga normalna jest ideałem a dla większości z nas poniżej niedowagi. ja na temat diet odchudznaia już się nie odzywam tylko słucham tych głupot co inni wygadują i sobie myśle "ludzie, nie macie o niczym pojęcia". i fajnie że zjadłas tej pizzy, nie wyszłaś na jakąś 'anorektyczkę' z którą zjeść i napić się nie można. a przede wszystkim nie straciłas kontroli. trzymaj się xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze Ci poszło. To wspaniale, że masz taką samokontrolę. Wyznaczasz sobie cele a potem do nich dążysz. Dobry pomysł :) trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  6. dałaś radę! nie rzuciłaś się na słodycze ani ORZESZKI czego ja bym na pewno nie wytrzymała :) super, jestem z Ciebie dumna :) a co do tej dietetyczki - to byłby bilans idealny ;) wyzwanie od jutra? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie, też bym tak pomyślała z takim jadłospisem, a w głowie już bym to oszacowała kalorycznie :) Ludzie tak mało wiedzą o nas ... ^.^
    Masz 22 lata i chodzisz do szkoły? Czy miałaś na myśli uczelnię?
    Masz zarąbistą wagę jak na swój wzrost, kurka, zazdroszczę :) Dobrze, że się nie złamałaś i nie zjadłaś więcej. Tak się zaczyna przygoda z Mią :/

    co do tych spodni... ja nawet nie przymierzałam 32, bo czasami nawet nie ma takiego rozmiaru w ofercie, a 34 troszke za luźne są na mnie czasami ...
    Narazie, trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zyjemy w innym świecie ;) balansujemy na innych granicach ;) ale z drugiej strony nie róznimy się od innych, my po prostu mamy w sobie tą siłę na to, "oni" jakby chcieli tez by mogli, ale są leniwi ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję Twojego rozsądku podczas spotkania z koleżankami. Jesteś mistrzem!
    Mnie zawsze śmieszył temat odchudzania ciągnięty przez nauczycieli, bo oni udają takich najmądrzejszych, a gdy ich słuchałam to chciało mi się śmiać z litości!

    OdpowiedzUsuń
  10. ciacho z patelni :)
    do miseczki dodajemy słodzik + jajko 80kcal + 1 łyzeczkę kakao 15kcal + 1 łyżeczkę wiórek kokosowych 20kcal + olejek migdałowy + olejek pomaranczowy po kropelce. smak świąt. całość wymieszać dokłądnie i wylać na suchą dobrze nagrzaną patelnię. smazyc po obu stronach na małym ogniu i wcinać :D ok 120kcal cała porcja.

    OdpowiedzUsuń
  11. dzieki za odpowiedz, i troche ni e fajnie ze jestes az tak zakomplexiona. zycze sukcesow w nauce wiekszej akceptacji siebie:* pamietaj to co facet mowi to zawsze prawda, bo facet to wzrokowiec, nie chcial by byc z brzydka dziewczyną ;)

    OdpowiedzUsuń