wtorek, 23 października 2012

3/ Długo

Hej Piękne;*

tylko 2 dni mnie nie było na blogu i już zaczęłam tęsknić za Wami:) fajnie było poczytać co tam u Was, a dzieje się chyba mogę powiedzieć dobrze. Cieszę się, że tak ładnie sobie radzicie. 

Ja ostatnio zajmuje się sprawami związanymi z pracą dyplomową. Zdecydowanie więcej się użalam niż piszę, ale jest już coś na rzeczy;) Co do diety walczę, walczę i walczę. Bilanse trochę wyższe, po 570, 625. W moich założeniach było między 300 a 700. A teraz strasznie się męczę jak o tym myślę. Niby jest ok, ale kiedyś potrafiłam mieć 290. Muszę wybić to z głowy! Jest ok. Nie przekroczyłam. Nie mogę się wiecznie zadręczać, bo nic z tego nie będzie. 
Postanowiłam też ładnie rozpisać sobie i robić plan 300 brzuszków i ten sam plan na przysiady. Link do tego miała u siebie Rubensowa:)

Ogólnie wkurza mnie ostatnio sytuacja na uczelni, a dokładnie dziewczyny. Noszą jak najęte te ciastka, cukierki, placki. Częstują.. Grzecznie odmawiam i zazwyczaj skutkuje. A ostatnio: ale ja nie odejdę jak się nie poczęstujesz.. WTF! Co za dziecinada. Wkurzyłam się w końcu i powiedziałam, że nie wezmę tego bo sobie ustaliłam małą dietę na słodycze, bo się lepiej czuję jak ich nie jem, bla bla bla. No i od tego momentu się zaczęło. Co drugi dzień podpytywanie: jak ci idzie dieta? A ile jeszcze będzie trwać? No ale jak ty to dokładnie stosujesz? A co możesz jeść? Wciskam im kity jakie tylko do głowy mi przychodzą. Na zakończenie zawsze podsumowują: ale ci zazdrościmy, że masz taki charakter, że potrafisz sobie odmówić. No i czego one mi zazdroszczą? Tej głupoty? Marnowania sobie życia od jakiś siedmiu lat dla chorej obsesji? Czasem na prawdę mam ochotę wykrzyczeć jaka jest prawda. Oczywiście, że tego nie zrobię.

Aha no tak, jeszcze jedno. Waga stoi.. Moja frustracja 16, w 10cio stopniowej skali. Od kiedy objadłam się w tamtym tygodniu widzę to okropne 54. I wiecie co? Koniec z codziennym ważeniem! Nie ma! Następne  dopiero na koniec wyzwania:)

Ściskam<3

4 komentarze:

  1. z jednej strony chciałabym Ci powiedzieć że jesz trochę za mało a z drugiej zazdroszczę tych pięknych bilansów. rozsądek mówi zupełnie co innego niż... no właśnie, niż co?
    też strasznie mnie denerwuje jak widzę na uczelni ludzi z pączkami, chipsami, jakimiś deserami typu monte które są przepyszne ale mają mnóstwo kalorii, czekoladą, batonami... i też częstują, a jak. doskonale Cię rozumiem.
    a co do wagi, ja nie ważyłam się od dnia po wielkim obżarstwie przed wyzwaniem i kusi... ale chyba lepiej nie wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. z tym ; ja nie odejdę jak się nie poczęstujesz : to już jakaś masakra totalna i przegięcie. Niektóre osoby tego nie rozumieją no ale ... ugh ... denerwuje mnie to.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak niestety to jest... ahh nie dość że płace prawie 400 złotych za studia miesięcznie to jeszcze takie problemy robią i jeszcze chcą czesne podnieść.... no można oszaleć

    OdpowiedzUsuń
  4. O to nie masz łatwo z tymi dziewczynami, poradzisz sobie, musisz być silna;)
    Całuję mocno:**

    OdpowiedzUsuń